Auto w Pracy

Slideshow Image

To już kolejny samochód chińskiej produkcji, który testuję, więc pierwsze oczarowanie minęło i mogę spojrzeć na auto bardziej obiektywnie. Tiggo 7 ICE, czyli benzynowa wersja z napędem na cztery koła.

Nowe Tiggo 7 można kupić w salonie Chery już za 116 900 zł, co jest niezwykle kuszącą ofertą za całkiem sporego SUV-a. Wersja z napędem 4x4 jest sporo droższa, co wynika z faktu, że napęd AWD występuje tylko w najwyższej wersji wyposażenia. Taki samochód wyceniono na 146 900 zł. Nominalnie duża kwota, ale trzeba ją porównać do tego, co żąda konkurencja za podobne auta.

W tym momencie trzeba popatrzeć, co faktycznie mamy. Zacznę od silnika. Benzynowa jednostka o pojemności 1598 cm³ generuje 147 KM i 275 Nm momentu obrotowego. Wygląda całkiem dobrze, chociaż 147 KM nie robi wielkiego wrażenia – to przyzwoita wartość. Co ciekawe, jest to chyba ulubiona jednostka w koncernie Chery, bo ten silnik miałem już w Omodzie i Jaecoo.

Samochód jest duży – liczy 4553 mm długości, 1862 mm szerokości i 1696 mm wysokości. W rzeczywistości sprawia wrażenie jeszcze większego. Duży, ale nie ociężały – duży szacun dla projektantów, bo nie jest łatwo poprowadzić linię nadwozia tak, by połączyć dwie sprzeczności. W Tiggo 7 się udało: duże auto z lekko poprowadzoną linią nadwozia. Przetłoczenia na błotnikach podkreślają siłę auta, ale czarne plastiki w dolnej części nadwozia optycznie je odchudzają. 19-calowe felgi świetnie wpisują się w wizerunek tego modelu.

Potężnie wygląda tylna część nadwozia. Tu zastosowano interesującą woltę stylistyczną. Zamiast odchudzać, projektanci podkreślili gabaryty auta. Nawet czarna plastikowa nakładka zderzaka potęguje to wrażenie. Wąska świetlna listwa łącząca tylne lampy także dodaje masy. Całkiem słusznie, bo ta część nadwozia ma sugerować moc auta i… duży bagażnik.

Bagażnik faktycznie oferuje sporo przestrzeni. Ma 500 litrów pojemności, z możliwością powiększenia do 1305 litrów po złożeniu oparcia tylnej kanapy.

Plus za płaską podłogę. Zawsze zwracam na to uwagę, bo uskok w środku bagażnika potrafi mocno skomplikować sytuację, gdy chcemy przewieźć np. lodówkę lub inny duży gabaryt. Duży bagażnik jest atutem, ale problemem jest organizacja małego codziennego bagażu. Jest składany haczyk, ale nie do końca rozwiązuje to sprawę. Mam obawy, czy wytrzyma ciężką siatkę. No i są tylko dwa haczyki. Przydałby się sprytny patent na organizację bagażnika. Każda siatka mocująca byłaby mile widziana, choć wymaga dodatkowych uchwytów.

Klapa bagażnika ma oczywiście elektryczne sterowanie i – tak jak w innych modelach Chery – można ustawić wysokość jej otwierania. Dla osób niższego wzrostu to duże ułatwienie. Przy pełnym otwarciu trzeba sięgnąć dość wysoko.

Zanim przejdę do wnętrza, jeszcze kilka słów o przedniej części auta. Czysto benzynowe Tiggo 7 ma inny grill niż Tiggo 7 PHEV. Ta wersja zdecydowanie bardziej trafia w mój gust. Duża atrapa z diamentowym wzorem. Co prawda te srebrne „klejnoty” są plastikowe, ale to nic nie zmienia – dalej wygląda świetnie.

Otwieram drzwi i pierwsze, co sprawdzam, to dźwignia zmiany biegów. Jest dokładnie taka sama jak w ostatnio testowanym modelu. Jest super – drobiazg, który poprawia mi samopoczucie podczas jazdy. Tiggo 7, jak większość współczesnych samochodów, ma automatyczną skrzynię biegów. Działa dobrze: nie szarpie, płynnie zmienia przełożenia.

Po uruchomieniu silnika uwagę od razu zwraca cyfrowy zestaw wskaźników. W Tiggo 7 mamy dwa połączone ze sobą ekrany: jeden przed kierowcą, drugi centralny. Tworzą jednolitą taflę, co wygląda nowocześnie i robi bardzo dobre pierwsze wrażenie. Do wyboru są tryby: dzienny, nocny oraz automatyczny. Zdecydowanie wolę tryb nocny – ciemne tło i żywsze kolory sprawiają, że całość jest przyjemniejsza dla oka. Tryb dzienny jest bardziej „komputerowy”, co może stanowić problem dla osób używających okularów do pracy przy monitorze.

Niestety, obsługa elektroniki w Chery nie należy do najbardziej intuicyjnych. Niektóre funkcje są ukryte w miejscach, których raczej bym nie podejrzewał. Dobrym przykładem jest podgrzewanie foteli. Na konsoli nie ma żadnego przycisku z odpowiednią ikonką, choć fotele mają elektryczną regulację i pamięć ustawień. Okazało się, że zarówno podgrzewanie, jak i wentylacja znajdują się w panelu klimatyzacji na ekranie. Działa, ale odnalezienie tego zajmuje trochę czasu.

Trochę problemów mam też z systemem audio. Stacje radiowe da się już zaprogramować, ale zagadką pozostaje odtwarzanie muzyki z USB. Czasem samochód widzi pliki, ale nie odtwarza dźwięku – i nie potrafię znaleźć przyczyny. Gdy jednak wszystko działa, nagłośnienie Sony pozytywnie zaskakuje. Jakość dźwięku jest naprawdę dobra i pasuje do charakteru auta.

Takie detale wpływają na komfort podróży, a ten w Tiggo 7 jest na wysokim poziomie. Oczywiście jest to subiektywna ocena. Zawieszenie jest ładnie zestrojone, z dobrym balansem pomiędzy komfortem a czuciem auta. Szczególnie istotne jest to w dwóch przypadkach. Pierwszy – jazda z większymi prędkościami: zawieszenie musi być wystarczająco sztywne, ale nie męczące na nierównościach. Drugi przypadek to jazda w terenie – miękkie zawieszenie i bujanie na każdym wyboju byłyby nie do zniesienia.

Tu warto napisać kilka słów o napędzie 4x4. Owszem, Tiggo 7 można kupić z napędem na cztery koła, ale to nie oznacza, że mamy auto przygotowane do jazdy w terenie. Do takiej zabawy auto należy odpowiednio przygotować. Absolutnym minimum jest zmiana opon na AT lub MT – bez tego każda poważniejsza wyprawa w teren skończy się porażką. Oczywiście nie mówię o polnej drodze – tam przejedziemy, wystarczy 176 mm prześwitu.

W takim razie jaki jest sens kupować auto z AWD? Ten napęd docenimy w gorszych warunkach atmosferycznych, szczególnie zimą. Jeśli kilkanaście tysięcy dopłaty nie jest problemem, warto rozważyć. Trzeba jednak pamiętać, że wersja 4x4 zużywa więcej paliwa.

Chery Tiggo 7 nie jest mistrzem jazdy o kropelce, ale też nie ma tragedii. Duży samochód z klasycznym spalinowym silnikiem musi trochę palić. U mnie średnia z ostatniego tysiąca kilometrów to 8,2 l/100 km – wynik do zaakceptowania, choć mogłoby być nieco mniej. Delikatniejsze obchodzenie się z pedałem gazu daje średnią 7,5 l/100 km.

Można zejść poniżej 6 l/100 km, ale to wymaga sprzyjających warunków.

W drugą stronę równie łatwo osiągnąć wysoki wynik – wystarczy włączyć tryb „sport” i korzystać z tego, co fabryka dała. 10 l/100 km pęknie momentalnie.

Prędkość maksymalna to 180 km/h, a przyspieszenie od 0 do 100 km/h zajmuje 9,4 sekundy. Nieźle to wygląda, szczególnie przyspieszenie obiecuje trochę emocji. Nie tak od razu możemy jednak cieszyć się tymi osiągami. Samochód uruchamia się w trybie „eco”, który jest najmniej dynamiczny. Jeśli chcemy wykrzesać z auta więcej energii, musimy wybrać tryb „normal” lub „sport” – różnica jest wyraźnie zauważalna.

Duży SUV Chery Tigo 7 jest ciekawą rynkową propozycją. Plusem jest obszerne wnętrze, duży bagażnik i dobre wyposażenie. Cena także kusi. Dla osób z tzw. ciężką nogą problemem może być spalanie, zwłaszcza że osiągi zachęcają do dynamicznej jazdy. Warto jednak sięgnąć po kalkulator i policzyć, czy rzeczywiście opłaca się dopłacać kilkanaście lub kilkadziesiąt tysięcy złotych, żeby zaoszczędzić litr paliwa na 100 kilometrów. Wynik może zaskoczyć.

Test: Chery Tiggo7 PHEV

Tekst i zdjęcia: Dariusz Pastor