Auto w Pracy

Slideshow Image

W przypadku nowego Renault Kangoo można śmiało używać określenia nowe. Wystarczy postawić nowy model obok poprzedniej wersji, aby nie mieć wątpliwości, że to dwa różne modele. Nowy jest dużo większy, zaryzykowałbym stwierdzenie, że jest on przynajmniej rozmiar większy. W przypadku auta użytkowego, rozmiar jest istotnym czynnikiem który należy brać pod uwagę. Kangoo jest naprawdę duże. W porównaniu do poprzednika urosło o 20 cm, co jest wartością zauważalną. Obojętne czy będzie to wersja osobowa czy dostawcza, to szybko zauważymy jakie znaczenie ma rozmiar.

W osobowym Kangoo wiadomo, że priorytetem będzie komfort pasażerów. Przednie fotele jak zawsze oferują zdecydowanie większą wygodę niż kanapa z tyłu.

Zacznijmy więc od kanapy. Miejsca dużo, a odczuwamy jakby było go jeszcze więcej. Jest to zasługa tego, że Kangoo jest zdecydowanie wyższym autem niż osobówka czy nawet SUV. Prawie 1,9 metra wysokości przekłada się na wygodę pasażerów. Miejsca nad głową nie brakuje, więc możemy zająć bardziej pionową postawę, co da nam więcej miejsca na nogi. Od razu zobaczmy jak wygląda bagażnik.

Standardowo ma pojemność 775 litrów, co już jest niezłą wartością. W sumie, to powinniśmy zmieścić się z klamotami w bagażniku.  Są jednak sytuacje, które wymagają większej objętości przestrzeni bagażowej i wtedy nasze Kangoo bez trudu przekształca się w wersje dostawczą.

Składamy tylne siedzenia i tu warto zauważyć, że składając oparcia kanapy, przesuwają się do przodu także siedziska. Dzięki temu zabiegowi zyskujemy prawie równą podłogę bagażnika. Istotne to w przypadku dużych gabarytowo przedmiotów. Dla mnie to bardzo istotne, bo często próg jaki tworzy złożone oparcie kanapy niweczył plan przewozu. Maksymalna objętość przestrzeni bagażowej, jaką możemy uzyskać to aż 2800 litrów.

W wersji osobowej, dostęp do przestrzeni bagażowej umożliwia tylna klapa podnoszona do góry. Takie rozwiązanie ma swoje plusy i minusy. Jednym z minusów jest waga i rozmiar tej klapy. Na otwarcie klapy, ze względu na wspomniany jej rozmiar potrzeba sporo miejsca. Zastanawiam się, czy w wersji z otwieranymi drzwiami byłoby potrzeba mniej miejsca. Na samo otwarcie może tak, ale takie otwarte drzwi zagradzałyby dostęp do auta, więc końcowy efekt mógłby być podobny.

Podnoszona klapa ma za to jeden wielki atut, który docenimy w czasie deszczu. Klapa pełni wtedy rolę zadaszenia. Bez schylania możemy się pod nią schronić i korzystać z bagażnika. Pewnie potwierdzą to osoby dla których auto to narzędzie pracy. Zadaszoną przestrzeń przy bagażniku łatwo zaaranżować na podręczny warsztacik. Dla rodzinki na weekendowy wypad to też super rozwiązanie, można na parkingu wypić kawę pod dachem, który chroni przed słońcem czy deszczem.

Boczne odsuwane drzwi mają także praktyczne zastosowanie. Na ciasnych parkingach łatwiej wysiąść, a i nie ma obawy, że inny samochód obijemy otwierając drzwi.

Drzwi kierowcy i pasażera z przodu mają tradycyjny sposób otwierania. Wsiadam i wiem, że to Renault. Oczywiście nie dlatego, że na kierownicy umieszczono duże logo Renault. Charakterystyczny, centralny wyświetlacz, układ przycisków i oczywiście po uruchomieniu silnika zestaw wskaźników nie pozostawia złudzeń do jakiej rodziny należy autko. Co prawda, nie jest to najnowszy zestaw elektroniki, jaki znajdziemy w Australu, tylko poprzednia wersja, która ciągle jest montowana w wielu modelach tej marki. Nawet nowe Clio dostało ten sam zestaw. W sumie to się nie dziwię. Sprawdzone, funkcjonalne rozwiązanie to jest to, czego oczekuje się w samochodzie użytkowym. System easy link ma naprawdę duże możliwości, wszystko zależy od wersji wyposażenia którą wybierzemy i tego co dokupimy z opcji dodatkowych.

Dla mnie najważniejsza jest kamera cofania i nawigacja. Kamera musi być, bo jeśli auto jest narzędziem pracy, to trzeba podjechać w różne miejsca. Czasem jest to manewrowanie na centymetry, a np. na budowie potrafią się ukrywać różne niespodzianki porzucone przez fachowców. Kamerka potrafi bardzo szybko zapracować na uznanie. Nawigacja też jest przydatna, ale tu można poradzić sobie podłączając smartfona i korzystać z aplikacji telefonu.

Oczywiście, jak w każdym nowym samochodzie nie brakuje asystentów i systemów wspomagania kierowcy. Większość z nich jest taką oczywistością, że nawet nie zauważamy ich obecności. To bardzo dobrze, bo nie absorbuje naszej uwagi. Zauważylibyśmy jakby ich nie było. Jest kilka takich, z których chętnie bym zrezygnował, ale przepisy nie pozwalają. Chociażby taki „start-stop”, mało kto nim się zachwyca, ale UE uznała to rozwiązanie za niezbędne. Na szczęście w Kaangoo działa przyzwoicie, więc nawet nie wyłączam tego systemu. Są też praktyczne systemy, chociażby automatycznie włączane światła i wycieraczki.

Nowe Kangoo możemy kupić z benzynowym silnikiem o pojemności 1,333 litra i mocy 100KM lub 130KM.  Jest też możliwość wyboru silnika wysokoprężnego o pojemności 1,461 litra i mocy 95KM lub 115KM. Oba silniki mogą współpracować z automatyczną skrzynią biegów. Ja wybieram diesla, bo według mnie, nie wymyślono nic lepszego od diesla w samochodzie użytkowym.

Nominalna moc diesla wydaje się niższa od tej generowanej przez silnik benzynowy, ale większy moment obrotowy i maksymalna moc uzyskiwana przy niższych obrotach powoduje, że auto lepiej sprawuje się przy większych obciążeniach, a w samochodzie użytkowym jest to istotną cechą. Kolejnym argumentem za dieslem jest niskie spalanie. Obojętne, czy jest to jazda w mieście czy trasie, to można liczyć na umiarkowany apetyt na paliwo. Według producenta, średnie spalanie wynosi 5,7l/100km (dla wersji Blue dci115 EDC – czyli diesel w automacie), w praktyce, mnie pali jeszcze mniej. Jeżdżę spokojnie bez szaleństw i nadmiernego obciążania auta, więc samochód odwdzięcza się niskimi rachunkami na stacji tankowania. Moja średnia oscyluje wokół 5l/100km.

Czasem jest to 5,2l/100km, ale 4,5l/100km też nie należy do rzadkości. Przy odrobinie samodyscypliny pewnie wyszłoby poniżej 4l/100km, tylko po co ? Ten wynik w pełni mnie satysfakcjonuje. Przy zbiorniku paliwa o pojemności 54 litrów daje to 1000 kilometrów zasięgu.

Samochód traktuję jako auto użytkowo-rodzinne, więc priorytetem jest jego  funkcjonalność. Wygodne wsiadanie, dobry dostęp do przestrzeni bagażowej, a w bonusie sporo schowków. Na osiągi też nie narzekam. Prędkość maksymalna wynosi 177km/h, więc teoretycznie i tak w Polsce szybciej się nie pojedzie. Przyśpieszenie od 0 do 100km/h trwa 13,2 sekundy. W wyścigach nie startuję, a takie parametry w zupełności wystarczają do płynnej jazdy. Nadwozie Kangoo to jedna z modyfikacji klasycznej blaszanki. Plusem jest obszerność wnętrza, ale ma też i słabsze strony.  Wnętrze nie jest tak dobrze wyciszone jak auta osobowe. Dodatkowo silnik diesla też jest głośniejszy od benzyniaka. Mnie to nie przeszkadza bo lubię charakterystyczne terkotanie silników wysokoprężnych.

Renault Kangoo debiutując wywołał małą rewolucję na rynku pojazdów. Taki mix różnych pojazdów, gdzie można było znaleźć cechy vana, dostawczaka, kombi, a i z SUVa coś by się znalazło. Ryzyko się opłaciło i nowy rodzaj nadwozia został dobrze przyjęty na rynku. Najnowsze wydanie Kangoo nic nie straciło ze swoich atutów. Idealnie komponuje się w drobny biznes, gdzie jeden samochód pełni funkcję auta rodzinnego i służbowego.

Tiktok: Renault Kangoo

Tekst i zdjęcia: Dariusz Pastor