Auto w Pracy

Slideshow Image

 

Jazda próbna, wydaje się że to punkt obowiązkowy w procesie zakupu samochodu. Czy rzeczywiście podczas niej można poznać auto ? Postanowiliśmy to sprawdzić.

Nie przypadkowo wybór padł na Citroena C4 Cactus. Wiedzieliśmy, że za kilka dni taki pojazd trafi do redakcyjnego tekstu. Będzie można zweryfikować spostrzeżenia z jazdy próbnej.

Wybór salonu nie miał znaczenia. Pojechałem tam gdzie było najbliżej.

Ponieważ akurat trwają dni otwarte w salonach Citroena, to upieczemy dwie pieczenie na jednym ogniu. Dni otwarte kojarzą mi się z czymś wyjątkowym, święto, festyn czy piknik. Zazwyczaj dzieje się to w czasie weekendu, ale w Citroenie cały tydzień - tym bardziej rosną oczekiwania.  Ok. jest piątkowe popołudnie więc jedziemy do salonu. Nie liczyłem, że orkiestra będzie grała non stop przez cały tydzień, ale żeby tak kompletnie nic. Nie ma nawet napisów na szybach. Może pomyliłem daty?

Wchodzę do salonu - cisza i spokój, ale samochody są. Jest i Cactus. Można oglądać do woli. Wsiąść, otworzyć bagażnik. Przydałoby się o spytać o parę rzeczy i w tym momencie zjawia się sprzedawca czyli doradca klienta. Trzeba przyznać, że ma idealne wyczucie czasu, jest wtedy kiedy trzeba. Kilka pytań i wiem że zna się na rzeczy. Odpowiedzi konkretne i na temat, bez żadnego "będzie pan zadowolony".  Wiem, że silniki diesla są trwałe, turbiny nie potrzebują aż tak szczególnej troski jak się uważa, no i że Cactus to nie auto terenowe.

Trochę zdziwiła mnie odpowiedź na pytanie o cenę 49900zł. "Podobno taki jest, ale nikt go nie widział, a na pewno nie kupił". Najpierw zdziwienie, ale po szybkiej kalkulacji listy życzeń, wychodzi, że zdecydowanie lepiej zakupić wersję "More live". Kilka tysięcy drożej, ale wyposażenie dużo lepsze.

Nie byłbym sobą, gdybym nie spytał się o "dni otwarte". Błyskotliwa odpowiedź rozwiała wątpliwości  "Są, przecież drzwi były otwarte".  Trochę dziwne podejście, ale najważniejsze, że można przejechać się Cactusem. Zmiana opiekuna, bo do jeżdżenia jest inny handlowiec i przechodzimy do sedna sprawy.  

Samochód czeka przed salonem. Zajmuję miejsce za kierownicą i coś nie tak. Siedzenie wydaje mi się jakieś wąskie, a przecież do grubasów nie należę. Jakoś się wpasowałem, więc zanim ruszymy mówię co bym chciał.  Nie tu nie koncert życzeń, trasa jest ustalona i nie podlega modyfikacji.  Wg sprzedawcy restrykcyjne przepisy skarbowe nie pozwalają na odstępstwa. Szkoda, może jednak trasa będzie ciekawa.

Początek, to typowa warszawska wylotówka. Trzy pasy, światła i spory ruch.  Podstawiony model  ma 110 koni, co przy 1000 kilogramowej masie powinno dać dobre osiągi. To się potwierdza, drogowe manewry nie stanowią problemu.  Sprint spod świateł, jest to możliwe. Na światłach uaktywnia się system start/stop .  Silnik gaśnie i uruchamia sie przy naciśnięciu sprzęgła. Ciekawe jakie faktycznie daje oszczędności. Czy zwrócą się koszty szybszego zużycia np. rozrusznika czy akumulatora ?

Po trzech kilometrach wjazd na drogę szybkiego ruchu.  Wolałbym drogę gruntową, aby zobaczyć jak działa zawieszenie, no ale cóż, wyboru nie ma.  Handlowiec jest nieugięty. trzeba jechać według mapki. Podobno powrót będzie gorszą drogą.  Trudno, niech będzie i trzy kilometry obwodnicą, tylko kto ewentualnie zapłaci mandaty.  Oczywiste jest, że auto bujnie się ponad dozwoloną prędkość, której i tak mało kto przestrzega. Robi to bardzo szybko i równie szybko zjeżdżamy z "autostrady".  Teraz obiecany powrót tą gorszą drogą. Kolejne rozczarowanie,  to zwykła ulica. Proponuję, a może jednak skręcimy w osiedle, aby trafić na spowalniacze. Nic z tego. W takim wypadku mogę jedynie sprawdzić hamulce, akurat jest  okazja, że nikt nie jedzie za mną.  Ostre hamowanie nie wypadło dobrze. Auto zahamowało, ale miałem wrażenie jakby sunęło po piasku. Chciałem powtórzyć próbę, niestety do salonu było już blisko.  Na firmowym parkingu miałem jeszcze okazję zaparkować tyłem. Kamera cofania to dobra rzecz.   I tyle było  tego jeżdżenia. 12,5 kilometra w kilkanaście minut

Czy tak powinna wyglądać jazda próbna? Z informacji jakie dostaliśmy z centrali Citroen Polska to "  Jazda powinna trwać minimalnie 15 min po zróżnicowanej pod kątem nawierzchni trasie według wcześniej sporządzonej mapy, która pozwoli na demonstrację najważniejszych cech i atutów modelu."  Formalnie nie można się przyczepić, parametry zostały spełnione, a że w wersji minimum to trudno. Tylko czy taki minimalizm popłaca? Raczej nie,  bo co zapamiętałem - ciekawe stylistycznie auto z niewygodnym siedzeniem i kiepskimi hamulcami. 

Czy te spostrzeżenia potwierdził redakcyjny test. Absolutnie nie.  Cactus wypadł o niebo lepiej . Fotel okazał się całkiem wygodny, a hamulce to mocny punkt auta.  Dlaczego tak słabo wypadła jazda próbna? Spory w tym udział miała bierna postawa opiekuna jazdy. Swoją rolę ograniczył do odpowiedzi na zadawane pytania. Wystarczyło powtórzyć próbę ostrego hamowania,  zwrócić uwagę na mocne strony auta. Zawieszenie, zwiększony prześwit to atuty warte wyeksponowania.  W ciągu kilku minut kierowca nie jest w stanie zauważyć wielu detali, choćby pojemności schowka w desce rozdzielczej.

Czy w takim razie warto korzystać z jazdy próbnej. Oczywiście, że tak.  Auta wprawdzie nie poznamy, ale powinno to wystarczyć na pierwsze spostrzeżenia. Jeżeli  nie są to same minusy, warto przyjrzeć się bliżej. Jeżeli mamy już krótką listę potencjalnych samochodów do kupienia, to optymalnym  rozwiązaniem jest wypożyczenie samochodu na trochę dłużej.  Dopiero wtedy będziemy mogli ocenić jego walory. Czasem wiąże się to z opłatą, ale i tak lepiej zapłacić za wypożyczenie, niż za nietrafiony samochód.

Dariusz Pastor

Test Citroen C4 Cactus

Test C4 Cactus-pierwsze wrazenia

Test Citroen C4 Cactus-wyjazd za miasto