Swace jest inny, bo tak naprawdę to Toyota Corolla, adoptowana przez Suzuki. Skąd taka decyzja ? Wytłumaczenie bardzo proste, aczkolwiek mało logiczne, bo wymuszone przez UE. Unijne normy emisji spalin w walce z globalnym ociepleniem wymuszają na producentach, aby sprzedawały to co chce Unia, a nie klienci. Jak nie możecie kupić czterodrzwiowego Jimnego w polskim salonie, to podziękujcie UE.
W przypadku Swace, to akurat wyszło na plus. Suzuki zyskało fajne kombi. Kopia wyszła ładniejsza od oryginału. Przynajmniej mnie się bardziej podoba, chociaż różnice są raczej w detalach, ale to one decydują o naszych odczuciach. Można pobawić się w zabawę „znajdź różnicę”. Może nie wszystkie łatwo znaleźć, ale każdy zauważy zmieniony przód auta. Inny grill i układ świateł. Bardziej drapieżne dodają charakteru. Suzuki wygląda bardziej zadziornie, chociaż technicznie oferuje praktycznie te same osiągi. Oczywiście w przypadku tej samej wersji silnikowej, czyli hybrydy 1,8 litra.
Spalinowy silnik o pojemności 1,8 litra, a w zasadzie zespół napędowy z silnikami elektrycznymi generuje 140 KM mocy. Całkiem sporo, jak na osobówkę. Może nie taką małą. Auto mierzy 4655 mm długości i 1780 mm szerokości, co bardzo ładnie przekłada się na obszerne wnętrze. Szczególnie w części bagażowej.
Prawie 600 litrów pojemności daje spore możliwości przewozowe. Przy złożonych oparciach tylnej kanapy do zagospodarowania mamy powierzchnię o długości 190 cm. Pierwsze co przyszło mi na myśl, że brakuje tylko materaca i można zrobić tam całkiem wygodne miejsce do spania. Jeszcze tylko zasłonki na okna i mamy mikro kampera.
Kusząca propozycja, ale raczej nie będzie to główne przeznaczenie Swaca. Celowałbym raczej w bardziej codzienne zadania. Swace występuje tylko w jednej wersji nadwozia – kombi. Takie nadwozie dedykowane jest osobom, które potrzebują przewieźć nie tylko pasażerów, ale także i bagaż. O bagażu już było, to teraz trzeba zająć się częścią osobową. Samochód jest pięcioosobowy, ale komplet pasażerów często się nie zdarza.
Przeważnie zajęte są tylko miejsca z przodu, a najczęściej tylko fotel kierowcy. Fotele sprawiają dobre wrażenie, co potwierdza się podczas jazdy. Wygodne, dłuższa jazda nie powoduje nadmiernego zmęczenia. Powiedziałbym, solidny mebel, ale bez bajerów. Jest oczywiście podgrzewanie foteli, ale elektrycznej regulacji z pamięcią nie ma. W ogóle to Suzuki dość ciekawie skonfigurowało ten samochód, nie pozostawiając klientom wielkiego pola do wyboru. W ofercie są tylko dwie wersje wyposażenia: premium plus i elegance. Obojętne, którą wybierzemy, to i tak autko będzie przyzwoicie wyposażone. Nawet całkiem dobrze, ale takich cudów jak wirtualny kokpit czy wyświetlacz head-up nie znajdziemy.
Jest za to nawigacja, kamera cofania i cały szereg asystentów, których najlepiej jakby nie było. Zaskakujące, ale tu znów mamy ingerencję unijnej głupoty, której skutek jest odwrotny do zamierzonego. Wszystko dzięki unijnemu rozporządzeniu GSR2, które ma zwiększyć bezpieczeństwo na drodze. Do tego celu mają służyć kolejne obowiązkowe systemy bezpieczeństwa, jakie muszą instalować w autach producenci. Pomijam już to, że wpływa to na cenę auta, ale mam wątpliwości co do skuteczności tych wynalazków. Jazda wymaga od kierowcy koncentracji na drodze, a tu ciągle coś pika, błyska i brzęczy. Trudno w takich warunkach o koncentrację. Jeszcze gorzej, jeśli działanie tych systemów zagraża bezpieczeństwu. Niemożliwe, jednak prawdziwe. Taka sytuacja. Droga za miastem, a tu nagle z krzaków wytacza się na drogę rowerzysta. Szybka kontra kierownicą, aby ominąć idiotę, a tu asystent pasa ruchu wyrywa kierownicę z rąk, bo kierunku nie włączyłem. Dziękuję za taką pomoc.
Na szczęście w Swace można łatwo wyłączyć to dobrodziejstwo. Wystarczy kilka pstryknięć przyciskami na kierownicy. Nie ma wyjścia, każdą jazdę trzeba zacząć od dezaktywacji przynajmniej systemu czytania znaków. Trochę szkoda, że nie ma opcji zostawienia tylko powiadomienia graficznego. Mały znak z informacją o aktualnym ograniczeniu prędkości mógłby zostać. Niestety, albo zostawiamy, albo wyłączamy system. Wolę wyłączyć, bo z tym pikaniem to nie da się jeździć.
Szkoda byłoby rezygnować z jazdy lub jeździć w stresie, bo autko całkiem przyjemnie się prowadzi. 140 KM mocy robi swoje, co przekłada się na dobre osiągi. Przyśpieszenie od 0 do 100km/h zajmuje 9,4 sekundy. Co ważne, to Swace jest zawsze gotowy aby przyśpieszyć, no chyba, że aktywujemy kolejny idiotyczny system jakim jest ogranicznik prędkości. Szczerze mówiąc, to kompletnie nie wiem czemu to ma służyć. Kierowca powinien wiedzieć jaką ma prędkość, jeżeli tego nie wie, to znaczy, że coś z nim nie tak i nie powinien prowadzić samochodu. Być może, jest to dla tych którzy panicznie boją się mandatów i ustawiają sobie limit na bezpiecznym poziomie, np. 60km/h. Wszystko fajnie, tylko, jak znajdziemy się w sytuacji, że jednak trzeba zdecydowanie przyśpieszyć i to dla naszego bezpieczeństwa, wówczas mamy problem. Auto owszem przyśpieszy po gwałtownym wciśnięciu pedału gazu, ale przełamanie ogranicznika chwilę zajmie, a to już może być późno na ucieczkę.
Swace daje przyjemność z jazdy. Łatwe prowadzenie, dobre trzymanie się drogi no i to spalanie. Ten model to wyjątkowy niejadek, co cieszy użytkowników. Producent szacuje apetyt Swace na około 4,5l/100km i tym razem nie mogę się tym zgodzić.
U mnie, średnia wyszła znacznie niższa, bo zaledwie 3,8l/100km. Co ciekawe, jest to realne spalanie w różnych warunkach. Miasto, droga szybkiego ruchu i drogi lokalne. Owszem, przy szybkim pokonywaniu autostrady spalanie wzrosło, ale lokalne ścieżki sprowadziły średnią poniżej 4l/100km. Nie dziwi mnie to, bo na takich drogach auto zużywało 3,2 – 3,4l/100km. Nie ukrywam, że jeżdżę oszczędnie. Bez gwałtownych przyśpieszeń czy drastycznego łamania przepisów drogowych. Rewelacyjne spalanie, a czas przejazdu porównywalny do tego przy bardziej dynamicznym stylu jazdy. Warto samemu sprawdzić, co się nam bardziej opłaca. Sprawdzałem to na 50 kilometrowej trasie Warszawa – Serock. Przejazd przez Warszawę, droga lokalna i kawałek dwupasmówki. Aby zyskać konkretną oszczędność czasu, to różnica prędkości między spokojną a dynamiczną jazdą musi być naprawdę duża. Rzadko kiedy są warunki, aby pojechać szybciej, a wyprzedzenie jednego czy dwa samochodu nic nie daje, skoro dalej i tak utkniemy za kolejnym. W efekcie tylko zmęczenie i szybsza wizyta na stacji benzynowej.
Swace jest hybrydą z gatunku tych bezobsługowych, czyli nie musimy się martwić gdzie doładować baterię. Nawet jakbyśmy chcieli to zrobić, to nie ma takiej możliwości. Samochód sam ładuje baterię podczas jazdy, a w zasadzie to najwięcej energii odzyskuje podczas hamowania. Sam też wybiera moment kiedy załączyć tryb jazdy elektrycznej. Możemy też wymusić na samochodzie jazdę na prąd, pod warunkiem, że mamy odpowiednią ilość prądu w akumulatorze.
Jakby nie patrzeć, to jedna ze sprawniejszych hybryd na rynku i faktycznie widać to po zużyciu paliwa.
Tekst i zdjęcia: Dariusz Pastor