Auto w Pracy

Slideshow Image

SsangYong Rexton to nie jest samochód który często widzimy na drodze, pomimo że posiada potencjał na podbój rynku.

Oczywiście nie mam na myśli konkurowania z motoryzacyjnym planktonem. Rexton to naprawdę duży format, a taki samochód musi odpowiednio kosztować, co naturalnie ogranicza populację tego gatunku.

Rexton w podstawowej wersji „Crystal” kosztuje 134900 zł, wersja „Sapphire” to wydatek 171900 zł. Ponieważ zawsze może być lepiej, to mamy możliwość wzbogacenia naszego pojazdu. Mój Rexton to najwyższa wersja wyposażenia plus kilka dodatków. Automatyczna 7 biegowa skrzynia biegów, napęd 4x4 z reduktorem i pakiet „Elegence”. W pakiecie jest min. bezdotykowe otwieranie tylnej klapy i zestaw kamer 360 stopni. W sumie wychodzi 215 tys. zł. Wydaje się dużo, ale jak popatrzymy na ceny tego formatu u konkurencji to już wygląda na bardzo umiarkowaną. 

Zobaczmy zatem co otrzymujemy w tej cenie. Pierwsze Ooo! Robimy na parkingu. Rexton jest naprawdę w rozmiarze XL, aż sprawdzam wymiary w katalogu. Długość 4850 mm, szerokość 1960 mm i wysokość 1825 mm.  Ciekawe, wygląda jakby był jeszcze większy. Rexton to już nowa szkoła design-u SsangYonga. Stylistyka nabrała europejskich kształtów. To już zupełnie inne kształty, niż jeszcze kilka lat temu, kiedy koreańskie samochody potrafiły szokować wyglądem. Oryginalność może być atutem, ale duża część europejskich klientów nie była przygotowana na aż tak odważne wyzwanie. Jeszcze poprzednia wersja tego modelu mogła budzić kontrowersje. Nowy Rexton może się podobać. Atletyczną sylwetkę podkreślają wyraźne przetłoczenia na błotnikach. Duże lśniące chromem felgi przywołują na myśl amerykanki styl życia.

Drugie tym razem duże Woow! następuje po otwarciu drzwi. Takiego wnętrza nie powstydziłaby się rasowa limuzyna. Tego się nie spodziewałem. Owszem przy takiej cenie nie może być lipy, ale tu mamy pokazówkę, jak może wyglądać flagowy pojazd marki.

Brązowa pikowana skóra, to doskonały wybór aby dodać stylowej elegancji.  Piękny odcień brązu odcina się od szaroczarnego wykończenia wnętrza. Doskonale zrównoważony balans pomiędzy czernią a brązem powoduje, iż kolory współgrają z sobą nie tworząc kontrastu.  Nawet chromy zbalansowały swój blask i kuszą dyskretnym urokiem. Nie ma wątpliwości wkraczamy w świat klasy premium. Świat, który rządzi się swoimi prawami. Tu nie wystarczy być dobrym, trzeba mieć jeszcze „coś”.  Czasem jeden drobiazg wystarczy, aby popsuć obraz całości, dlatego tak ważna jest dbałość o szczegóły. Chociażby kolor nitki na przeżyciach.

W takim samochodzie podstawą jest nasze samopoczucie.  Od pierwszego wrażenia do satysfakcji z jazdy. Pierwsze wrażenie jest na dużym plusie, zwłaszcza wnętrze. O naszą wygodę zadbano już podczas otwierania drzwi, podświetlana klamka i co ważniejsze, otwarciu drzwi towarzyszy cofnięcie fotela. Wygodnie zajmujemy miejsce, zamykamy drzwi i fotel przysuwa się bliżej kierownicy. Preferowane ustawienia możemy zapisać dla trzech kierowców.

Fotele z pełną elektryką, do tego podgrzewanie i wentylacja.

W ogóle na wyposażenie nie można narzekać. Kamery 360 stopni i duży wyświetlacz na centralnej konsoli nikogo nie zdziwi. To już standard nawet w niższej klasie. Na plus zaliczyć trzeba jego konfiguracje z wyświetlaczem super-vision. 

Część funkcji na przykład nawigacji możemy mieć bezpośrednio przed kierowcą pomiędzy zegarami. Super-vision zbiera więcej pochwał.   Czytelny przekaz danych w estetycznej formie. Obojętne którą formę wyświetlania informacji wybierzemy to będzie ona korelować z charakterem auta. Nowocześnie, ale bez krzykliwej agresji.

Z zewnątrz wyglądał okazale i ilość miejsca w środku to potwierdza.  Swobodnie możemy podróżować, obojętnie czy jako kierowca, czy jako pasażer. Dla bagaży, nawet bardzo dużych też jest miejsce. 786 litrów pojemności to imponujący wynik, a jeszcze możemy złożyć siedzenia. W takim wypadku mamy do dyspozycji bagażówkę o pojemności załadunku 1977 litrów, a to robi wrażenie. Dostęp do bagażnika ułatwia elektronika. Podchodzimy i piąte drzwi podnoszą się do góry

SsangYong Rexton to luksusowy SUV z genami terenówki. Auto w sam raz na wakacyjną wyprawę.
I tu prawdziwe zaskoczenie.  Ten samochód ma przetwornicę prądu, czyli normalne gniazdo sieciowe.

Jest jeszcze coś czego nie widać – rama.  Rozwiązanie, które co raz trudniej spotkać w nowych konstrukcjach. Miłośnicy off-roadu potrafią docenić jakie daje to korzyści.  Możemy pozwolić sobie więcej w walce z przeciwnościami terenu niż delikatne konstrukcje samonośne. Dla tych, których ciężkie boje w terenie nie interesują argumentem będzie bezpieczeństwo. Solidna konstrukcja ramy stawi opór intruzowi podczas zderzenia. Pamiętajmy, że przy uderzeniach bocznych nie ma stref zgniotu, więc nie wiele nas chroni, chyba że mamy właśnie ramę.

Jak już jesteśmy w terenie, to warto zauważyć takie pokrętło. Napęd na jedną lub dwie osie i napęd z reduktorem. W zwykłej eksploatacji trudno sobie wyobrazić sytuacje gdzie Rexton nie da rady przejechać. Wysokie zawieszenie pozwala na bezstresową jazdę, nawet z napędem na jedną oś. Zimą lub w błocie przyda się 4x4, a blokada to nasze dobre samopoczucie, że jeśli już wszyscy staną to my jedziemy dalej.

Trudno przewidzieć co spotkamy na drodze, ale projektanci przewidzieli sytuacje kiedy elegancko ubrani dobrniemy do końca przeprawy. Auto brudne, a tu trzeba wysiąść. Nie ma strachu. Drzwi tak skonstruowano, że osłona z uszczelką chronią próg przed brudem.

 

Do napędu zastosowano jednostkę wysokoprężną o pojemności 2,2 l. To dobry kompromis. Jest już moc 181 KM, a koszty umiarkowane.  Jak taki wariant sprawdza się w praktyce. Całkiem dobrze. Zacznijmy od mocy.  Rexton waży około 2 ton,  więc 181 KM to i dużo i mało. Wystarczająco, aby sprawnie poruszać się po ulicy. W trasie także nie ma problemów z wyprzedzaniem, a i autostrada nie straszna.  Jak nie trafimy na „pirata” który przekracza dwie paki na prostej, to nie musimy się obawiać, że ktoś nas przegoni z lewego pasa. Co więcej taka jazda nie zrujnuje naszego portfela. Realne spalanie w trasie oscylowało wokół 8 litrów, na autostradzie ledwie kilka litrów więcej.  Miasto wymaga więcej paliwa. W zależności od warunków na drodze, zwłaszcza ilości korków to spalanie wychodziło od 10 do 13 litrów. Oczywiście każdy wynik można poprawić, zarówno w dół jak  w górę. Wszystko zależy od stylu jazdy kierowcy.  

Test z ekonomii zaliczony, a co z mocą ? 181 KM i 420 Nm momentu obrotowego wygląda dobrze. Jeździ też dobrze, co spojrzę na licznik to muszę zdejmować nogę z gazu. Brakuje jednak tego uczucia, kiedy przyśpieszenie wcisk w fotel.  SsangYong postawił na komfort i wyszło to znakomicie. Podróżowanie tym samochodem to przyjemność. Wygoda i poczucie bezpieczeństwa. Estetyka to górna półka designu. Dlaczego więc tak trudno spotkać ten model na ulicy? Jedyny powód jaki przychodzi mi do głowy, to brak renomy marki. SsangYong nie jest kojarzony z segmentem premium.  Zmienić postrzeganie marki wymaga czasu i tak dobrych modeli jak Rexton. Taki problem miało wiele renomowanych marek, a rozwiązaniem była dopiero sprzedaż luksusowych pojazdów pod nowym szyldem.  Jaką drogą pójdzie SsangYong zobaczymy. Trzymam kciuki za sukces.

Dane techniczne

Tekst i zdjęcia: Dariusz Pastor